Paweł Leszkowicz i Tomasz Kitliński
Utajona subwersja
Magazyn SZUM, 30 pażdziernika 2020 r.
Jest ciemność w miejscu, w którym zawisł neon z napisem Chominowa autorstwa Adama Rzepeckiego. Jest to ciemność nie tylko mrocznej historii ludzkiej podłości z czasów Holokaustu – zdrady i chciwości historycznej postaci Zofii Chomin, ale również ciemność architektoniczna. Nie przypadkiem neon został umieszczony w najwęższej, najmniejszej, najmroczniejszej uliczce lubelskiego Starego Miasta, które wznosi się na wzgórzu. Jest to ulica Ku Farze, w której wiecznie panuje półmrok, ale i miejsce niezwykle malownicze, jakby zaczarowane, uwiecznione na piktorialnych fotografiach Edwarda Hartwiga z epoki przedwojennego Lublina. Miejsce spiętrzenia, nachylających się historycznych budynków. Neon zawieszony został nad wewnętrzną bramą kamienicy, który łączy Ku Farze z traktem głównym Starego Miasta, ul. Grodzką. Dzieło sztuki nie zostało umieszczone na tej głównej ulicy, gdzie przechadzają się codziennie setki ludzi, ale jest ukryte, jakby w zaułku, w wąziutkiej labiryntalnej uliczce, którą łatwo przeoczyć, gdzie skręca niewielu lokalnych mieszkańców lub spragnionych architektonicznych tajemnic turystów. W dodatku, gdy wejdziemy w uliczkę Ku Farze i przejdziemy przez ciemną i głęboką bramę zamkniętą łukiem półkolistym, neon może nam umknąć, znajduje się bowiem w tyle, wysoko nad naszymi głowami. Jest to zatem dzieło ukryte, dzieło do odnalezienia w zakamarkach Starego Miasta, które nie afirmuje się swoją obecnością na głównych ulicach. Praca Rzepeckiego jest umieszczona w sposób wstydliwy, marginalny, na granicy zniknięcia i wtopienia się w światłocieniowe i barwne efekty dawnej architektury. Ten kontekst architektoniczny i urbanistyczny jest tutaj bardzo istotny i generuje część potencjalnych znaczeń dzieła, które jest ukryte w mroku i wyłania się z mroku; mroku dotyczy.
Ze względu na tak ważną specyfikę lokalizacji, neon jest w istocie częścią instalacji site-specific, gdzie kontekst przestrzenny decyduje o wymowie pracy. Umieszczony nad bramą, od strony wewnętrznej, neon rozświetla żółtym światłem wąski komin stworzony z nachylających się ku sobie budynków. Jest umieszczony poziomo na tle pustej ściany, wysoko nad nim znajduje się dopiero małe okno pod gzymsem. To otoczenie zaniedbanej i starej architektury przenosi nas z Lublina do innego wschodniego miasta: Lwowa lat 40., gdzie rozegrała się drastyczna historia. Zofia Chominowa, polska gospodyni domu, w którym mieszkała Zuzanna Ginczanka, wydała tę żydowską poetkę nazistom. Lubelski zaułek z neonem dzisiaj wygląda tak, iż może kojarzyć się z architekturą kamienic Lwowa w czasie okupacji. Zatem architektura Starego Miasta w Lublinie bezpośrednio przenosi nas do dawnego Lwowa, miejsca dramatu Ginczanki, który rozegrał się latem 1942 roku. Wydana przez Chominową poetka, choć pojmana, szczęśliwie uciekła wówczas oprawcom, aby zostać zamordowaną w Krakowie w 1944 roku, po kolejnych trzech latach ukrywania się. Lwowskie doświadczenia i czyn Zofii Chomin zostały jednak upamiętnione w jednym z jej najsławniejszych wierszy *** [Non omnis moriar], gdzie poetka z nazwiska wymienia polską gospodynię domu, która z chciwości wydała ją hitlerowcom aby przejąć jej dobytek. Kurator Zbigniew Libera i artysta Adam Rzepecki zdecydowali się umieścić te wersy poświęcone Chominowej na tablicy opisującej dzieło i stojącej pod bramą z neonem. Wiersz ten jest również wyjątkowy ze względu na to, że w 1946 roku, podczas procesu Zofii Chomin, gdy była sądzona za kolaborację z Niemcami i skazana na cztery lata więzienia, posłużył jako materiał dowodowy przeciwko niej.
Podstawowe pytanie brzmi jednak: czemu dzisiaj, w roku 2020, należy w Lublinie „upamiętniać” za pomocą neonu tak niegodziwą postać jak Chominowa? Jeśli artysta był zafascynowany tą historią z czasów Zagłady, dlaczego nie przygotował pracy z nazwiskiem Zuzanny Ginczanki, wybitnej poetki i ofiary nazistów? Po co stawiać ten specyficzny pomnik świetlny dla kata, a nie ofiary? Zofia Chomin winna zniknąć w niepamięci, zepchnięta na marginesy, tak zresztą jak neon został ukryty w architekturze Starego Miasta. A jednak, poprzez skojarzenia ze światłem, reklamą i ozdobą, świeci – neon promieniuje nazwiskiem Chominowa. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie jest wiele. Podajmy kilka: aby przypominać tę wielką moralną, a jednocześnie prawdziwą opowieść; aby drażnić i bulwersować, a przez to stawiać pytania, prowokować do dyskusji i refleksji; ale przede wszystkim, aby tworzyć sztukę opozycyjną.
Artysta dostrzega ambiwalencję swojej strategii, dlatego umieścił swe dzieło na marginesie, w ukryciu, a nie w centrum, gdzie miałoby charakter zbyt afirmatywny wobec kolaborantki. Tutaj, w ciemnym architektonicznym zaułku, jest głosem z otchłani, z mroków, do odnalezienia i kontemplacyjnego przemyślenia.
Neon Chominowa Adama Rzepeckiego jest przykładem wypowiedzi opozycyjnej w stosunku do polityki historycznej PiS-u i propagandy ideowej uprawianej przez partię rządzącą Polską. Polityka ta polega na nacjonalistycznym wybielaniu postaw Polaków w czasie okupacji, negowaniu ich współudziału w Holocauście, celowym pomniejszaniu polskiego antysemityzmu i tworzeniu propagandowej kultury, gdzie Polacy są pokazywani wyłącznie jako bohaterscy i ratujący Żydów. Neon przypominający polską kolaborantkę i antysemitkę przeczy takiej zafałszowanej i zideologizowanej prawdzie historycznej skrajnie prawicowego rządu. Wydobywa Chominową z otchłani historii, zmusza do pamiętania również o mrocznej stronie polskości. Jest to zatem dzieło głęboko historyczne, ale i polityczne: sztuka opozycyjna politycznie wobec ideologii reżimu.
Dwuznaczność tej realizacji, która nadaje jej ostrości i przenikliwości, wynika ze strategii artystycznej Adama Rzepeckiego. Jest on twórcą, który zawsze tworzył sztukę przewrotną, ambiwalentną, prowokującą, zaskakującą, wchodzącą pod skórę, neodadaistyczną. Taki jest jego styl. Nie jest on artystą, który mógłby wymyślić konwencjonalny upamiętniający neon z nazwiskiem Ginczanka; w jego twórczości zawsze konieczny jest jakiś przewrotny koncept, inny sposób myślenia i wizualizowania. Jakiś zaskakujący pomysł. I taki właśnie jest neon przypominający tragiczną historię, która w czasie okupacji rozegrała się pomiędzy Zofią Chomin i Zuzanną Ginczanką. Artysta dostrzega ambiwalencję swojej strategii, dlatego umieścił swe dzieło na marginesie, w ukryciu, a nie w centrum, gdzie miałoby charakter zbyt afirmatywny wobec kolaborantki. Tutaj, w ciemnym architektonicznym zaułku, jest głosem z otchłani, z mroków, do odnalezienia i kontemplacyjnego przemyślenia. Co znamienne, w podobny sposób obecna oficjalna polityka historyczna marginalizuje i usiłuje zapomnieć o polskich kolaborantach. Dzieło Rzepeckiego na to nie pozwala, umieszczone w ciemnej i wąskiej uliczce Ku Farze, czyni to jednak w sposób inteligentny.
Jest jeszcze jeden podstawowy powód, dla którego warto przypominać postać Chominowej – mianowicie fakt, że tego pragnęła jej ofiara (!), Zuzanna Ginczanka, która umieściła to nazwisko na wieki w swoim wierszu i będzie ono pamiętane zawsze, kiedy ten utwór będzie czytany. Poetka nie chciała, aby niegodziwa postawa tej kobiety została zapomniana. Dlatego jest dzisiaj ponownie odkrywana przez widzów Utajonego Miasta / Otwartego Miasta w Lublinie – poprzez sztukę. Ta sztuka prowadzi nas nie tylko ku przeszłości Holokaustu i ku katom, ale również w stronę niezniszczalnej poezji i pamięci o bohaterskich losach wielkiej poetki.